Komentarze nie są potwierdzone zakupem
Z baru „Pod Bukietem” na Nowym Świecie wyszli z pieśnią na ustach jacyś dwaj panowie. Prześpiewawszy refren dwukrotnie, poczęli machać rękami we wszystkie strony, wydając jednocześnie dźwięki popularnie zwane psykaniem.
Na to hasło w pełnym galopie podjechały trzy dorożki i cztery taksówki. Ponieważ pasażerowie nie mogli długo się zdecydować, w którym wehikule zająć miejsce, powstał z tego powodu spory zator, który utrudnił wyjazd śpieszącemu do pożaru nowoświeckiemu oddziałowi straży ogniowej.
Wytworzyła się sytuacja niezwykle zawikłana. Dorożkarze,paląc z batów, nie chcieli ustąpić koncertującym na klaksonach szoferom, trębacz straży ogniowej grał na kornecie larum, a panowie spod „Bukieta” spierali się między sobą:
– Józiu, pojedziemy dorożką!
– Nnnie chcę! Jako człowiek postępowy, dążę do motoryzacji kraju i muszę popierać taksówki. Sałaty wont!
Fragment książki