Komentarze nie są potwierdzone zakupem
Ukazanie się świeżych oddziałów polskich wywarło ogromne wrażenie na moskiewską straż tylną. Widząc nadciągający oddział, zabrała się ona na dobre do przeprawy. Pierwszym z zaangażowanych w walkę świeżych oddziałów polskich była arkebuzeria Stanisława Sobackiego. Rzucona bezpośrednio do walki na prawym skrzydle oddziału Kiralyego, popędziła ona przed sobą moskiewską straż przednią i dotarła do brzegu rzeki, oczyszczając go z nieprzyjaciela. Na tym samym skrzydle rozwijały się wprost z kolumny chorągwie: Andrzeja Zborowskiego, Aleksandra Koniecpolskiego, Stanisława Żółkiewskiego i arkebuzerzy Farensbacha. Na lewe skrzydło kierowały się chorągwie ussarskie wraz ze stukonną chorągwią pana Samuela Zborowskiego. Rozwijanie się oddziałów odbywało się nad wyraz sprawnie, kierowane wytrawną ręką dowódcy, który znakomicie orientował się w położeniu i umiał błyskawicznie powziąć decyzję. Nie wiedzieć, czy nie była to ręka samego księcia Janusza Zbarażskiego, którzy mógł przybyć na pole walki, wyprzedzając na kilkanaście minut swe siły główne, z pewnością podążające do boju co siły w koniach.
Nie tyle pod naporem arkebuzerów Sobackiego, ile pod wrażeniem ukazania się całego „pułku” Barbeliego, moskiewska straż przednia rzuciła się do ucieczki. Z inicjatywy Kiralyego, który dostrzegł, że nieprzyjaciel dojrzał do rozstrzygnięcia, ruszyło teraz do natarcia prawe skrzydło wraz z arkebuzerami Sobackiego i Farensbacha, jednocześnie od lewego skrzydła na czele chorągwi ussarskich sam Kiraly.
Natarcie arkebuzerów i chorągwi prawego skrzydła spędziło z pola strzelców moskiewskich i kierowało się na lewe skrzydło osłanianej dotąd przez nich kawalerii nieprzyjacielskiej…