Komentarze nie są potwierdzone zakupem
Rosyjsko-amerykański geniusz literatury Vladimir Nabokov (1899–1977), autor słynnej "Lolity", był też akademikiem. Zebrane tu wykłady wygłoszone na Harvardzie z początkiem lat 50. XX wieku dalekie są jednak od akademizmu. "Don Kichot" (1605–1615), powieść w naszym dzisiejszym odczuciu okrutna, krwawa, bezlitosna i zupełnie nieśmieszna, w ujęciu Nabokova, który zresztą też tak ją odbierał i raczej jej nie lubił, nabiera nowego życia i odzyskuje literacką świeżość. Nabokov, którego błyskotliwy umysł i poczucie humoru łagodzi nam udręki lektury dzieła Cervantesa bez skrótów, wydobywa je spod złogów dezinterpretacji i dorabiania mu wzniosłej oświeceniowej ideologii. W oryginalnej formie pokazuje na zasadzie meczu tenisowego wygrane i przegrane gemy rycerza, który, jak się okazuje, radził sobie całkiem nieźle. Całości dopełniają zwięzłe a celne streszczenia rozdział po rozdziale tej 1000-stronicowej kolubryny. Po renowacji "Don Kichot" odzyskuje własny blask i prawdziwą twarz paraboli ludzkiego losu, „trawestacji tragedii” (Thomas Mann), ale i (Nabokov) dzieła swobodnego geniuszu, po prostu Opowieści, nawet jeśli dziś już mało strawnej, to rozsadzającej siłą swej witalności każdą już z założenia za ciasną interpretację. W tym sensie staje się też parabolą samej Literatury.