Komentarze nie są potwierdzone zakupem
Benito Mussolini, włoski dyktator nazywany powszechnie Duce (wodzem), był człowiekiem szalenie impulsywnym, który w mgnieniu oka podejmował decyzje o daleko idących konsekwencjach. Podobnie było z udziałem w niemieckiej inwazji na kolosa, jakim w latach czterdziestych minionego wieku był Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich.
Dla Duce udział w kampanii na wschodzie był kwestią honoru. Była to decyzja o podłożu politycznym, nie militarnym. Walczono z dala od włoskiej strefy wpływów, rozpraszano siły, a wysłanie najpierw korpusu, a następnie całej armii na odległy front wschodni oznaczało dla Włoch ogromny wysiłek logistyczny przez wzgląd na długość linii zaopatrzeniowych. Według Adolfa Hitlera kampania miała trwać tylko kilka tygodni, nic więc nie było w stanie przekonać Mussoliniego do zmiany decyzji. A argumenty były ważkie, by wspomnieć choćby zbyt słabe uzbrojenie wojsk włoskich i przewidywany kryzys logistyczny. Ignorowanie ich wynikało z tego, że w zamyśle wodza chodziło jedynie o to, by żołnierze włoscy pokazali się podczas zwycięskiej kampanii, co jest wyraźną analogią do decyzji o ataku na Francję w czerwcu 1940 roku. Ironią losu jest zaś to, że wstrząs wywołany zniszczeniem 8. Armii włoskiej na froncie wschodnim zimą przełomu 1942 i 1943 roku był według wielu badaczy czynnikiem, który w największym stopniu przyczynił się do upadku reżimu faszystowskiego i odsunięcia Benita Mussoliniego od władzy.
(fragment Wstępu)