Komentarze nie są potwierdzone zakupem
Pierwszy masowy przypadek porażenia piorunem w historii tatrzańskiej turystyki, morderstwa na szlaku, ofiary lawin, ratownicy TOPR oddający życie za turystów, grotołazi, którzy na zawsze utknęli w tatrzańskich jaskiniach. Jeśli myślicie, że mrożące krew w żyłach historie wydarzają się tylko na ośmiotysięcznikach to jesteście w błędzie. Tatry to góry, które dla wielu są pasją, a nawet miłością. Ale potrafią też być okrutne i zabójczo niebezpieczne. Bartłomiej Kuraś opowiada historię Tatr przez pryzmat najgłośniejszych wypadków i tajemniczych zaginięć. Tatrzański Park Narodowy odwiedza rocznie ponad 3 mln turystów, a liczba wypadków z ich udziałem wciąż rośnie! Ze statystyk TOPR wynika, że w samym rejonie Orlej Perci, gdzie latem potrafią tworzyć się kolejki przed wejściem na szlak, dochodzi do 12 procent wszystkich śmiertelnych wypadków w Tatrach. To prawie dwa razy więcej niż na Giewoncie i blisko trzy razy więcej niż na Rysach. O bezpieczeństwo turystów w górach, z narażeniem własnego życia, od ponad wieku dbają ratownicy TOPR, którzy w książce Kurasia zajmują wyjątkowe miejsce. Trud ich pracy autor opisuje m.in. słowami Andrzeja Maciaty z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, Ludzie, zlitujcie się, dajcie nam szansę was uratować!!! (...) śmigłowiec nie lata we mgle i w nocy; ratownicy nie są supermenami, którzy w momencie zawiadomienia teleportują się obok was”. Adam Marasek, były ice naczelnik TOPR: Bardzo polecam książkę tym, którzy zaczynają przygodę z górami, by najpierw ją przeczytali, nabyli trochę górskiej wiedzy, a potem dopiero wyruszali na tatrzańskie szlaki. Polecam ją również tym, którym się wydaje, że o górach już wiele wiedzą, bo po jej przeczytaniu tej górskiej wiedzy jeszcze przybędzie. Na koniec polecam ją tatromaniakom, bo jest w niej zawarte wiele ciekawostek no i wypada ją mieć w swojej „tatrzańskiej” biblioteczce. Bartłomiej Kuraś, dziennikarz, reporter Gazety Wyborczej od lat piszący o górach, szczególnie o Tatrach i Podhalu.