Komentarze nie są potwierdzone zakupem
Lampedusa - włoska wysepka w połowie drogi między Tunezją a Sycylią.
Choć nie czaruje malowniczością ani zabytkami, trudno znaleźć kogoś, kto o niej nie słyszał. W starożytności służyła jako baza morska Fenicjan, Greków, Rzymian i Berberów, dziś pełni funkcję pierwszego przystanku na szlaku morskim, którym docierają do Europy nielegalni imigranci z Afryki.
„Kiedy ludzie milionami uciekają z Afryki do Europy, mówią nam, że dla nich jesteśmy bogaci i szczęśliwi. Inaczej by się tu nie zjawiali.
Nie uciekaliby do nas od biedy. Mówią, że z ich perspektywy żyjemy w braterstwie i pokoju. Bo inaczej nie uciekaliby do nas od wojny”, pisze Jarosław Mikołajewski. „Ich cel to Europa i zniosą każde cierpienie, tortury, upokorzenia, bicie i gwałty, byleby tylko dotrzeć na miejsce. Są tak zdeterminowani, że wpisują w koszty podróży ryzyko śmierci. I wypływają, chociaż wiedzą, że mogą utonąć. Wielu z nich nie potrafi pływać, większość wcześniej nie widziała morza. I tu, na miejscu, po tej całej męce, spotyka ich rozczarowanie.
Nie są tam, gdzie chcieli się znaleźć. Dopływają na Lampedusę i, owszem, są wolni, ale to jest wyspa, a za tą wyspą jest kolejna wyspa, za którą dopiero jest kontur stałego lądu, który jednak nie jest Skandynawią, Niemcami, Anglią, Holandią. I wtedy się załamują”.