Komentarze nie są potwierdzone zakupem
Kanye West – wizjoner, szaleniec, artysta, człowiek renesansu czy megaloman? Bo umiejętności wbijania kija w mrowisko odmówić mu nie można, tak jak muzycznego wizjonerstwa i łamania schematów. Niemal każdy dzień przynosi jakiś news z obozu Westa, zwykle błahy i plotkarski, albo silący się na skandalizowanie. Jednak jego albumy bezdyskusyjnie przełamywały bariery – zarówno za sprawą brzmieniowej pomysłowości, głębi, jak i otwartości na ponadgatunkowe kooperacje. Zburzyły i zreformowały muzykę rap, aż stała się właściwie nierozpoznawalna pod względem tonów, stylów i uczuć.
Kanye West stał się pionierem zupełnie nowego podejścia, odniósł taki sukces, wzbudzając falę wielu imitatorów, a następnie wykonał totalny zwrot i zajął się czymś jeszcze bardziej ambitnym i rewolucyjnym. Stał się osobą o pozornie wybujałej opinii o sobie samym i o własnej muzyce, ale jego płyty dowodziły, że miał rację.
Tak oto stał się najbardziej kochanym, znienawidzonym, podziwianym, wyszydzanym, stawianym na piedestale, wykpiwanym i niedającym się zignorować raperem. Samozwańczym bogiem i pieprzonym potworem.
Uważajcie. Wypuszczamy go z klatki.