Komentarze nie są potwierdzone zakupem
Warszawa, lata 30. XX wieku. Słynny inspektor Bernard Żbik przyjmuje zaproszenie na bal do Resursy Obywatelskiej. Poznaje tam niejakiego Stokowskiego, który zdaniem inspektora jest śmiertelnie przerażony i stale nosi przy sobie broń.
Już następnego dnia zgłasza się do Żbika zastępca dyrektora, Edward Downar i zaprasza do banku, gdzie urzęduje Stokowski. Znany w całej Polsce dyrektor boi się, że wkrótce zginie... Powodem śmierci miałoby być według dyrektora odkrycie przez niego egipskiego grobowca.
Fragment książki:
– Wiesz – nie patrzył na aspiranta, gdy schodzili po wspaniałych schodach – miałem ochotę zapytać go o pozwolenie
na broń.
– Kogo? – Adam Billewski od dawna już myślał o czymś innym.
– Tego... Stokowskiego.
– Był przecież we fraku i na balu. Na co mu broń?
– Miał w kieszeni na piersiach rewolwer dużego kalibru.
Poznałem to po wypukłościach.
– Dlaczego ten człowiek tak cię zainteresował, Bernardzie?
– Dziwne, nieprawdaż? Dużo bym w tej chwili dał za odpowiedź na dwa pytania.
– Pierwsze?
– Jak długo będzie żył pan Stokowski.
– A drugie? – zainteresował się aspirant.
– Kiedy pan Stokowski zwróci się do policji o ochronę swego życia… i czy się zwróci. Dziwny dziś jestem, Adasiu, jak sądzisz…? Zaczynam przemawiać stylem Edgara Wallace’a.?