Komentarze nie są potwierdzone zakupem
Fichus to mowa, którą Derrida wygłosił z okazji otrzymania nagrody imienia Theodora Adorno. Wbrew oczekiwaniom nie traktuje ona o dialektyce negatywnej i jej wpływie na dekonstrukcję. Derrida, jak zwykle przekorny wobec konwencji, skupia się w niej nie tyle na filozofii Adorno, lecz na snach. Mówi o marzeniach sennych Adorna, który spisywał je w formie Traumprotokollen, o fantazjach Waltera Benjamina, który dzielił się raportami ze swoich snów z przyjaciółmi (tytuł pochodzi z jednego takiego snu, gdzie kluczowym symbolem okazuje się właśnie fichus, czyli halsztuk) i o swoich własnych nocnych zjawach, w ten sposób dołączając do grona mesjańskich marzycieli, należących do żywiołu nocy, nie dnia. Wysnuwając z tego „kłębka snów” nić sennej analizy, Derrida rozwija nową koncepcję oświecenia jako racjonalności zdolnej do „ocalającej krytyki” marzeń sennych. W ten sposób powracają wielkie filozoficzne wątki, które Derrida z pozoru zawiesił w swojej mowie o Adorno: kolejnym krokiem w procesie dialektyzacji oświecenia okazuje się właśnie jego stosunek do snów, w których ludzkość od zawsze deponuje swoje najśmielsze pragnienia, broniąc się przed ich brutalnym odczarowaniem. To czułe oświecenie nie ma być niszczącym marzenia „trzeźwym światłem dnia”, lecz nową praktyką rozumu, który będzie potrafił porzucić sen, jednocześnie zachowując zeń to, co najcenniejsze - nadzieję. Dzięki Piotrowi Sadzikowi, który przetłumaczył to dziełko i opatrzył świetnym komentarzem, polska publiczność ma szansę zapoznać się z kolejną ważną pozycją Derridy, który składa w niej hołd swojemu wielkiemu prekursorowi.
Agata Bielik-Robson